Derby Krakowa, kolejna zmiana trenera i kolejna kompromitacja Legii Warszawa – to najważniejsze wydarzenia 14 kolejki piłkarskiej Ekstraklasy na które omówienie serdecznie zapraszam.
Niezwykle emocjonująco zapowiadało się spotkanie zespołów z czuba tabeli. Raków Częstochowa podejmował u siebie szczecińską Pogoń. Bardzo ciekawa 1 połowa spotkania, obydwa zespoły grały bardzo żywiołowo i nie brakowało szans po obu stronach. Najlepszych jednak nie wykorzystała Pogoń – uderzenia aktywnego Kurzawy czy Kucharczyka świetnie pewnie Kovacević. Mijały kolejne minuty i wciąż mimo dobrego tempa żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali na swoją korzyść. W praktycznie ostatniej akcji meczu piłkę meczową zmarnował Parzyszek który fatalnie uderzył z kilku metrów, mając przed sobą w zasadzie pustą bramkę. Bezbramkowy remis w Częstochowie.
Sporo emocji dostarczyło kibicom starcie Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok. Stawiani w roli faworyta gospodarze pierwszą dogodną sytuację mieli w 30 minucie meczu, kiedy to będący ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji Erik Exposito uderzał z rzutu wolnego. Młody bramkarz Jagiellonii Xawier Dziekoński był wtedy jednak na posterunku. Golkiper gości przegrał jednak pojedynek z Hiszpanem w doliczonym czasie I połowy i Śląsk wyszedł na prowadzenie. Niedługo po wznowieniu gry w 2 połowie goście zdołali wyrównać za sprawą płaskiego uderzenia Tomasa Prikryla. Jagiellonia nacierała w II połowie i kilkukrotnie mogła wyjść na prowadzenie, jednak każdy zna stare piłkarskie porzekadło. w 82 minucie uderzenie głową młodego Łyszczarza znalazło drogę do siatki i to gospodarze byli bliżej zwycięstwa. Goście do końca nie złożyli broni i udało im się doprowadzić do remisu za sprawą Jesusa Imaza. Wynik 2:2 wydaje się sprawiedliwy, choć z lekkim wskazaniem na gości.
Kolejną niespodziankę sprawił Górnik Łęczna. Po zeszłotygodniowym remisie z Rakowem Częstochowa tym razem piłkarzom z Lubelszczyzny udało się napsuć sporo krwii Lechowi Poznań. W mecz co nie jest zaskoczeniem lepiej weszli goście, już na początku meczu w dobrej sytuacji znalazł się Amaral jednak uderzał niecelnie. Portugalczyk dopiął swego w 18 minucie spotkania kiedy to skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Gostomskiego i zgodnie z planem to lider tabeli prowadził na stadionie beniaminka a zarazem ostatniej drużyny w ligowej tabeli. Dogodne okazje do podwyższenia rezultatu mieli Tiba czy Jakub Kamiński, trzeba jednak przyznać, że swój bardzo dobry dzień miał w bramce gospodarzy Maciej Gostomski. Gospodarze zaskoczyli Lechitów skuteczną akcją w 79 minucie kiedy po dośrodkowaniu Krykuna z lewej strony Janusz Gol trafił głową na 1:1. Taki rezultat to z pewnością duże zaskoczenie. Dla beniaminka to bezcenny punkt w potencjalnej walce o utrzymanie, zaś Lech na pewno może czuć duże rozczarowanie.
Ciekawie zapowiadał się mecz Lechii Gdańsk z Zagłębiem Lubin. Piłkarze obu drużyn szybko dostarczyli emocji kibicom, gdyż już w 5 minucie sędzia podyktował rzut karny dla gości, którego pewnym egzekutorem był Filip Starzyński. Początek meczu i mała niespodzianka w Gdańsku. W 18 minucie powinno być 0:2 dla gości, ale wspaniałą paradą po uderzeniu Starzyńskiego popisał się Dusan Kuciak. W odpowiedzi z rzutu wolnego uderzał etatowy ich wykonawca w ekipie Lechii Maciej Gajos jednak minimalnie chybił. Lechia zaczęła nacierać i udało im się doprowadzić do remisu. W 84 minucie rezerwowy Marko Terrazino pokonał Dominika Hładuna. Gdy wydawało się, że zespoły podzielą się punktami już w doliczonym czasie gry Terrazzino huknął zza pola karnego w samo okienko bramki gości. 2:1 zwycięstwo Lechii Gdańsk po niezłym meczu, a gospodarze zrównali się ilością punktów w tabeli z liderującym Lechem Poznań.
Naiwni byli Ci, którzy wierzyli w przełamanie Legii Warszawa w potyczce ze Stalą Mielec. Po zmianie szkoleniowca jest to już trzecia porażka z czego druga w lidze aktualnych jeszcze mistrzów kraju. Ciekawostką był też fakt powrotu na Łazienkowską aktualnego trenera Mielczan Adama Majewskiego. Majewski w latach 1999-2003 z powodzeniem występował w II linii “Wojskowych. Nie był to jednak z pewnością czas na sentymenty. Legia nacierała i można powiedzieć miłe złego początki. W 42 minucie piłkę głową do siatki skierował Mateusz Wieteska. Jeszcze przed przerwą niespodziewanie to goście wyprowadzili dwa ciosy, które wstrząsnęły Łazienkowską. Najpierw celnie uderzył Maksymilian Sitek, a po chwili Fabian Piasecki po solowej akcji skutecznie przymierzył w długi róg bramki Cezarego Miszty. W II połowie Legia próbowała odmienić losy meczu, ale to goście ostatecznie pozbawili złudzeń piłkarzy i sympatyków gospodarzy. Po rzucie rożnym gola zdobył o ironio wychowanek Legii Mateusz Żyro. Szósta porażka z rzędu i tragiczna sytuacja Legii Warszawa, zaś Stal Mielec nie przestaje zaskakiwać i zajmuje już 7 miejsce w tabeli.
Największa niespodzianka tej kolejki wydarzyła się w Gliwicach. Miejscowy Piast podejmował Wartę Poznań, która kolejkę wcześniej pożegnała się z dotychczasowym szkoleniowcem Piotrem Tworkiem. W 20 minucie Warta była bliska zdobycia bramki, bramki dodajmy która byłaby dla nich pierwszą strzeloną na ligowych boiskach od sierpnia, jednak pozyskany niedawno Szymonowicz trafił w poprzeczkę. Zamknięty głównie na własnej połowie zespół gości skutecznie odpierał ataki piłkarzy dowodzonych przez Waldemara Fornalika. Do gości szczęście uśmiechnęło się wreszcie w 78 minucie i swoje drugie trafienie w lidze zaliczył Zrelak. Piast nie był w stanie przeprowadzić skutecznej akcji i niespodzianka stała się faktem. Koniec fatalnej serii Warty Poznań, która wskoczyła na 16 pozycję w tabeli, tuż przed Warszawską Legię. Ponadto wiemy już, że miejsce na ławce trenerskiej w Warcie obejmie 31-letni Dawid Szulczek z Wigier Suwałki.
Jeżeli Wisła Płock gra u siebie to zawsze zdobywa punkty. Tak było i tym razem, a ich przeciwnikiem był zespół Termaliki Bruk–Betu Nieciecza. 23 minuta i zgodnie z oczekiwaniami gospodarze wychodzą na prowadzenie w tym spotkaniu. Bramkę zdobywa niezastąpiony dla drużyny trenera Bartoszka Damian Warchoł, dla którego jest to już 6 ligowa bramka w tym sezonie. Bardzo szybko odpowiedzieli goście, gdyż już po 10 minutach mieliśmy wyrównanie. Mocno krytykowany do niedawna Mesanović zdobywa swoją 3 bramkę w 3 kolejnym spotkaniu. Jeszcze przed przerwą Mesanović miał świetną sytuację by wyprowadzić swój zespół na prowadzenie jednak trafił jedynie w poprzeczkę W 2 połowie ponownie kilkukrotnie próbował zaskoczyć Kamińskiego Mesanović jednak bezskutecznie i wynik nie uległ już zmianie. W Płocku Wisła podzieliła się punktami z Niecieczą, która to z kolei przynajmniej na ten moment wydostała się ze strefy spadkowej.
W Radomiu starcie rewelacyjnego Radomiaka z Górnikiem Zabrze. Pierwsza połowa to głównie ataki gospodarzy, które przyniosły skutek w 25 minucie. Celnym uderzeniem z okolic linii pola karnego popisał się Dawid Abramowicz. 64 minuta meczu i błąd golkipera gości Grzegorza Sandomierskiego, piłka spadła pod nogi Leandro, który jednak minimalnie chybił. Zabrzanie w końcówce szukali wyrównującego trafienia, dobrą okazję miał Pawłowski, jednak ostatecznie 3 punkty zasłużenie zostały w Radomiu.
Z wypiekami na twarzy czekali na derby Krakowa fani Cracovii jak i Wisły Kraków i to spotkanie można było określić mianem hitu 14 serii spotkań. W pierwszych minutach to gracze z ulicy Kałuży byli groźniejsi, ale bardzo dobrze w bramce gospodarzy spisywał się młody Biegański. Golkiper gospodarzy błysnął również w 33 minucie broniąc w nieprawdopodobny sposób uderzenie głową Filipa Piszczka z bliskiej odległości. Niedługo po wznowieniu gry w 2 części meczu oglądaliśmy jedyną bramkę , a jej autorem był Yaw Yeboah, który wprawił fanów “Białej Gwiazdy” w szał radości. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i to Wisła była lepsza na własnym stadionie w derbach Krakowa. Dziś wiemy już, że z pracą w Cracovii po ponad 4 latach pożegnał się Michał Probierz. Prawdopodobnym następcą ma być znany przy Kałuży Jacek Zieliński.