Ekstraklasa 21/22 – podsumowanie #15 kolejka

Kto na początku sezonu mógł myśleć, że aż 15 kolejek będzie potrzebować Lukas Podolski na pierwsze ligowe trafienie? Zapraszam do podsumowania wydarzeń 15 serii spotkań.

Hitem kolejki bez wątpienia był mecz Górnika Zabrze z Legią Warszawa. Ci którzy podobnie jak i ja wyczuwali przełamanie mistrza Polski po raz kolejny musieli czuć zawód. Górnik od pierwszych minut ruszył do ataku spychając Legionistów do momentami głębokiej defensywy. Bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu i tak stało się w 37 minucie, kiedy to trafił Janża. Dwie minuty później wspomniany już przeze mnie Podolski z najbliższej odległości pokonał niezbyt pewnie interweniującego Misztę. Na drugą połowę goście wyszli odmienieni i w ciągu minuty doprowadzili do wyrównania. Najpierw głową celnie uderzył Wieteska a po chwili Muci trafił do siatki Górnika po błędzie Sandomierskiego. Decydujący cios należał jednak do Zabrzan. Najpierw Krzysztof Kubica celnie uderzył głową, jednak sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. W 93 minucie nie było już jednak wątpliwości i kolejna główka Kubicy została uznana. Szał radości kibiców gospodarzy i zasłużone zwycięstwo 3:2. Dla Legii to już siódma porażka z rzędu!

Szalony mecz oglądaliśmy w Mielcu. Będąca faworytem w starciu ze Stalą Lechia Gdańsk wywiozła jedynie punkt z Podkarpacia. Niespodziewanie to gospodarze objęli prowadzenie, kieto to w 13 minucie efektownym lobem zza pola karnego popisał się Sitek. 37 minuta i fenomenalne uderzenie również zza szesnastki Ilkaya Durmusa i mieliśmy wyrównanie. Jeszcze przed przerwą niesamowitą szarżą popisał się Marko Terrazzino i wyprowadził gości na prowadzenie. Terrazzino zalicza bardzo efektowne wejście do zespołu Lechii Gdańsk i z kolejki na kolejkę jest coraz mocniejszym ogniwem w układance trenera Kaczmarka. Na potwierdzenie tej tezy sytuacja z 59 minuty – fenomenalny strzał zza pola karnego i drugi gol tego zawodnika i mieliśmy 3:3. Gospodarzom jednak udało się w niecałe 20 minut wrócić z dalekiej podróży i urwać remis Gdańszczanom. Najpierw rzut karny w 66 minucie skutecznie egzekwował Tomasiewicz, a 10 minut później wyrównał Mateusz Mak, który wykorzystał fatalne zachowanie Mateusza Żukowskiego. Bardzo dobry mecz i piękne gole w Mielcu. 

Ciekawie zapowiadał się mecz w Poznaniu. Lider tabeli czyli Lech Poznań podejmował u siebie Piasta Gliwice. Piasta, który zawsze jest groźny choć aktualna jego pozycja w tabeli nie do końca daje sympatykom zespołu z Gliwic satysfakcję. 18 zdobytych punktów i po tej kolejce już 7 porażek na koncie zespołu z Górnego Śląska. Pierwsza połowa pomimo optycznej przewagi gospodarzy bez bramek. Jedyny gol w tym spotkaniu padł w 55 minucie, kiedy to płaskim uderzeniem po składnej akcji ofensywnej wykończył Joao Amaral. Gospodarze dą|yli do podwyższenia rezultatu, jednak bezskutecznie. Mimo to mogą być zadowoleni i uciekli nieco drugiej w tabeli Lechii Gdańsk na 2 oczka. 

Pogoń Szczecin podejmowała na własnym boisku Śląska Wrocław. Przed spotkaniem można było zakładać dalszą absencję Kamila Grosickiego, jednak piłkarz usiadł w tym meczu na ławce rezerwowych co mogło dla wielu być zaskoczeniem. Pierwsza połowa bez goli, wyróżnić możemy uderzenie Petra Schwarza ze Śląska, które wylądowało jedynie na poprzeczce, zaś z drugiej strony aktywny był Karol Kozłowski. Młody reprezentant Polski dwukrotnie próbował zaskoczyć Putnockiego, jednak bez rezultatu. Po przerwie gospodarze wyszli na prowadzenie. 53 minuta i skuteczny ostatni Zahović zachował zimną krew pod bramką Śląska. Strzelony gol podziałał mobilizująco na ..gości. Nie minęły 2 minuty i Makowski doprowadził do wyrównania uderzeniem głową. O ostatecznym rozstrzygnięciu zdecydowało dwóch wprowadzonych w II połowie piłkarzy. Wspomniany przeze mnie Grosicki celnie dograł na głowę Kucharczyka i ostatecznie to Pogoń mogła cieszyć się w kompletu punktów. 

Jagiellonia Białystok mierzyła się w sobotnie popołudnie z Wisłą Kraków. Goście już na początku spotkania dali “Dumie Podlasia”  duży handicap. W 9 minucie zabierającego się na czystą pozycję Bidę faulował Michal Frydrych i został usunięty z boiska. Wydawać się mogło, że gole dla Jagiellonii to kwestia minut, ale Wiślacy skutecznie radzili sobie w defensywie. I tak było do 41 minuty, gdy Błażej Augustyn po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zapakował piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą, bowiem w 45 minucie gościom udało się wyrównać i najsprytniej w polu karnym zachował się Serafin Szota, dla którego było to debiutanckie trafienie w Ekstraklasie. W II części gry zdecydowaną przewagę posiadali jednak gospodarze, którzy grając w przewadze chcieli rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść. W 59 minucie wreszcie udało im się znów objąć prowadzenie po mocnym uderzeniu Prikryla z okolic pola karnego, a gola na 3:1 zdobył rezerwowy w tym spotkaniu Michał Żyro. Wynik ten pozwolił Jagiellonii objąć siódmą lokatę w tabeli, zaś Wisła dopiero na 14 pozycji. Warto jednak zaznaczyć, że różnice punktowe między szóstym w tabeli Śląskiem, a czternastą Wisłą to zaledwie.. 4 punkty. 

Debiut nowego trenera Warty Poznań Dawida Szulczka nie wypadł zbyt okazale. Dla Wisły Płock z kolei mecz z Wartą był szansą na przełamanie fatalnego bilansu kompletu porażek na boiskach rywali w tym sezonie. I połowa mocno wyrównana, ale to gospodarze pierwsi mogli objąć prowadzenie. Uderzenie Michała Kopczyńskiego pod koniec pierwszej części gry fantastycznie obronił jednak Krzysztof Kamiński. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i gola do szatni dla Płocczan zdobył Cielemęcki, piłkarz z rocznika 2003. Goście podwyższyli rezultat w 64 minucie, za sprawą kuriozalnego błędu Adriana Lisa, bramkarza gospodarzy. Fatalne zachowanie golkipera wykorzystał Łukasz Sekulski, który po dograniu piłki przez Kristiana Vallo trafił do pustej już siatki. W doliczonym czasie gry II połowy gospodarzom pomógł Damian Rasak, który wpakował piłkę do własnej siatki. Wisła Płock zdobywa pierwsze w sezonie punkty na wyjeździe, a dla Warty to już 9 kolejna porażka na własnym stadionie. 

Spotkanie beniaminków w Niecieczy, gdzie miejscowy BrukBet podejmował Górnika Łęczna. Faworytem spotkania byli gospodarze, jednak goście po raz kolejny sprawili niespodziankę i udało im się urwać punkt na boisku rywala. Zadanie to ułatwił im już w 4 minucie spotkania Tekijaski, który za faul na Gąsce otrzymał czerwoną kartkę. Goście nie wykorzystali okresu gry w przewadze, a w 34 minucie meczu sily na boisku się wyrównały gdyż drugą żółtą kartkę otrzymał Banaszak z zespołu Łęcznej. Kilka minut później Tomasz Midzierski fauluje w polu karnym Gergela i sędzia dyktuje dla gospodarzy rzut karny. Jedenastkę na gola pewnie zamienił Piotr Wlazło i wydawało się, że gospodarze odwracają losy meczu na odpowiednie dla siebie tory. II połowa zweryfikowała jednak te plany i w 77 minucie goście doprowadzili do wyrównania, a strzelcem pięknego gola był rezerwowy Jason Lokilo. Więcej goli w tym meczu już nie oglądaliśmy i w starciu beniaminków padł remis. 

Zagłębie Lubin gościło na własnym boisku innego z beniaminków, choć teoretycznie najmocniejszego z nich – Radomiaka Radom. Jak pokazał mecz mieli sie czego obawiać i w spotkaniu u siebie nie ugrali nawet punktu. Mimo początkowego naporu gospodarzy to goście wyszli na prowadzenie i to już w 15 minucie meczu. Po dobrym dograniu od Leandro celnie głową uderzył Raphel Rossi, dla którego był to debiutancki gol w lidze. 29 minuta spotkania i goście podwyższyli prowadzenie. Na miarę swojego potencjału zachował się w polu Karnym Angielski i niczym rasowy snajper wykończył akcję zespołu. II połowa meczu rozpoczęła się od podyktowania jedenastki dla gospodarzy. Po faulu Rossiego na Podlińskim do piłki podszedł etatowy wykonawca jedenastek w ekipie Zagłębia czyli Filip Starzyński, ale lepszy okazał się bramkarz gości. W 64 minucie kty doszło do niecodziennej sytuacji. Awantura piłkarzy obydwu zespołów zrodziła wykluczenie dla Karola Angielskiego oraz…rezerwowego gospodarzy Sashy Baljicia, który wbiegł na murawę i chciał sam wymierzyć sprawiedliwość. Więcej goli w tym meczu już nie oglądaliśmy, sensacyjnie Radomiak już na 5 miejscu w ligowej tabeli. 

Zapowiadając efekt nowej miotły w Cracovii obstawiałem ich zwycięstwo nad Rakowem Częstochowa. Jacek Zieliński po raz kolejny objął stery w ekipie z ulicy Kałuży i zaliczył efektowny debiut. Nie był to wielki mecz w wykonaniu zespołu gospodarzy, to goście naciskali, ale nie byli skuteczni pod bramką Karola Niemczyckiego. O wyniku zadecydował gol z serii “stadiony” świata w wykonaniu Gruzina Otara Kakabadze. Zwycięstwo gospodarzy skromne i pozwoliło awansować na 10 pozycję w tabeli, zaś Raków trzeci kolejny mecz bez zdobytego gola, co na pewno może sprawiać ból głowy ich sztabowi szkoleniowemu. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *