Za nami już czwarta ligowa seria spotkań piłkarskiej Ekstraklasy. Doszło w niej do kilku niespodzianek o których napiszę w tradycyjnie już prowadzonym ligowym podsumowaniu kolejki.
Piłkarskie emocje rozpoczęliśmy potyczką beniaminka Bruk-Betu Termaliki, który mierzył się z Lechem Poznań. Fani piłkarskich powiedzonek mogą powiedzieć, że szybko strzelona bramka ustawiła spotkanie, a tu w pierwszych pięciu minutach mieliśmy aż dwie. Piękny strzał Douglasa z rzutu wolnego, a po chwili poprawił Amaral i było 0:2. Jeszcze w pierwszej połowie udało się Niecieczanom złapać kontakt, a gola z karnego zdobył Piotr Wlazło. Niestety dla gospodarzy w 81 minucie meczu Ishak ustawił wynik spotkania na 1:3. Lech rozkręca się z kolejki na kolejkę i przewodzi w ligowej tabeli. Gospodarze mogą mieć pretensje sami do siebie, ponieważ wynik był już ustalony jeszcze zanim kibice na dobre rozsiedli się na krzesełkach. Drugi z piątkowych meczów to starcie Stali Mielec z Wisłą Kraków. Niewielu postawiłoby duże pieniądze na zwycięstwo gospodarzy po ich ostatnich wynikach, a jednak mogłoby się to opłacić. Gol z gatunku stadiony świata Aleksandra Koleva dał Stali prowadzenie. Jednak tuż po przerwie Wisła, w której w przerwie kilku zmian dokonał trener Adrian Gula strzeliła bramkę na 1:1, której autorem był Jan Kliment. To jednak do gospodarzy należało ostatnie słowo, którzy niemal skopiowali bramkę jaką strzeliła im Wisła. Czyżby był to koniec kryzysu Mielczan?
Strzelecki festiwal oglądaliśmy w Gliwicach. Piast mierzył się z Wisłą Płock. Faworyt tego spotkania wydawał się oczywisty i tak wydawać się mogło jeszcze w 40 minucie spotkania. Do tego momentu planowe prowadzenie gospodarzy 3:1. I pomimo czerwonej kartki otrzymanej przez Furmana gościom udało się wrócić do gry. Dwa gole Damiana Warchoła nie dały jednak nawet jednego punktu. Walczący do końca gospodarze zdobyli gola za sprawą uderzenia Jakuba Czerwińskiego w końcówce spotkania. Bardzo ciekawy mecz i chcielibyśmy oglądać takich jak najwięcej na naszym ligowym podwórku. Kolejne sobotnie widowisko to wysoka i pewna wygrana 3:0 Lechii Gdańsk z Cracovią Kraków. Bardzo ciekawie zaczyna wyglądać gra piłkarzy trenera Stokowca. 8 punktów w 4 spotkaniach i druga pozycja to naprawdę przyzwoity początek sezonu. Warto odnotować, że w barwach gospodarzy premierowego gola w Ekstraklasie zdobył młody pomocnik Mateusz Żukowski, który popisał się rajdem przez ponad połowę boiska. A Cracovia ponownie nie zaskoczyła – kolejne słabe spotkanie i co na pewno tylko nasili krytykę pod adresem klubowych włodarzy, trenera i przede wszystkim piłkarzy. Cracovia po czterech kolejkach ma na koncie tylko punkt i szoruje dno ligowej tabeli. Ciekawie zapowiadało się spotkanie Warty Poznań z Legią Warszawa. Warta nie ma szczęścia w starciach z „Wojskowymi”, ponieważ jak dotąd nie udało im się urwać choćby punktu w ekstraklasowych potyczkach. Choć już w pierwszej minucie Poznaniacy trafili do siatki, to ostatecznie sędzia zasygnalizował pozycję spaloną i bramka nie została uznana. Swoją sytuację mieli też doświadczony Trałka oraz Ławniczak, ale obydwaj obili jedynie w słupek. Legia zagrała przede wszystkim skutecznie i wyrachowanie. Trener Michniewicz nie zlekceważył groźnej Warty i udało się im wywieźć z trudnego terenu 3 punkty, a swoje gole zdobyli Rafael Lopez oraz Tomas Pekhart. Dla Czecha, który w zeszłym sezonie został królem strzelców to premierowe trafienie w ligowym sezonie.
W niedzielę odbyły się tylko dwa spotkania, ponieważ mecz Rakowa Częstochowa z Radomiakiem Radom został przełożony na inny termin. Zaczęliśmy więc od Wrocławia gdzie miejscowy Śląsk podejmował na własnym obiekcie Górnika Łęczna. Pomimo optycznej przewagi gospodarzy nie oglądaliśmy jednak goli. Śląsk zdobył co prawda bramkę dzięki uderzeniu Fabiana Piaseckiego, jednak sędzia po analizie VAR uznał, że napastnik był na pozycji spalonej. Śląsk mógł nie przetrawić jeszcze wysokiej przegranej i odpadnięcia z Ligi Konferencji, zaś dla Górnka zdobyty na wyjeździe punkt na pewno jest sukcesem. Do małej niespodzianki doszło w Lubinie, gdzie Zagłębie pokonało Pogoń Szczecin 2:0. Pogoń, która przyjechała do Lubina mocno osłabiona, bez kilku ważnych piłkarzy z podstawowego składu. I tym sposobem doszło do ich pierwszej porażki w tym sezonie. Zagłębie grało mądrze, a dwa gole zdobyło po kontrach. To ich drugie zwycięstwo z rzędu. Szczecinianie z kolei mogą mieć do siebie pretensje za niewykorzystane sytuacje. Jeśli rozwiążą swoje problemy w linii ofensywnej na pewno wciąż będą jednym z wiodących zespołów Ekstraklasy
Do niespodzianki doszło w Białymstoku, gdzie miejscowa Jagiellonia uległa Górnikowi Zabrze 1:3. Wynik może być sporym zaskoczeniem, tym bardziej, że w składzie gości zabrakło największej gwiazdy czyli Lukasa Podolskiego. Premierowe gole w Ekstraklasie i obydwa zdobyte głową zdobył młody obrońca Górnika Krzysztof Kubica. Jagiellonia z kolei po serii kilku dobrych spotkaniach przyszła pierwsza porażka w tym sezonie. Górnik z kolei po dwóch pierwszych meczach w których prezentował się fatalnie dopisuje za dwa ostatnie spotkania 6 punktów i idzie powoli w górę tabeli.
Where is Podolski? Hah 😀
Niegroźny uraz – tak powiedział po meczu Jan Urban.