Ekstraklasa 21/22 – podsumowanie #7 kolejka

W 7 serii spotkań mogliśmy oglądać bardzo ciekawe spotkania, doszło również do kilku niespodzianek. Warto odnotować również pierwsze zwycięstwo Górnika Łęczna. Zapraszam do podsumowania kolejki.  

Bardzo słabe spotkanie oglądaliśmy w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie swoje mecze jako gospodarz w dalszym ciągu rozgrywa Warta Poznań. Bezbramkowy remis 0:0 ze słabo punktującą Termaliką Nieciecza. Niewiele działo się w tym meczu, wyróżnić możemy bramkę zdobyta jednak z pozycji spalonej przez gości. Termalica po zwycięstwie Górnika Łęczna pozostaje jedynym zespołem w stawce bez zwycięstwa, a mamy już przecież połowę września.. Przy pięknej pogodzie  rozgrywano w Krakowie potyczkę Cracovii z Górnikiem Zabrze. Górnik bardzo szybko objął prowadzenie po golu Jimeneza, który zdobył już czwartą bramkę w sezonie. Drugiego gola po dobrym zagraniu Manneha zdobył Piotr Krawczyk. Jak mówi jednak nowe piłkarskie porzekadło 2:0 to niebezpieczny wynik. Matej Rodin najpierw w 84 minucie zdobył gola kontaktowego, zaś już w doliczonym czasie gry ten sam piłkarz doprowadził do remisu po błędzie Grzegorza Sandomierskiego, byłego goalkeepera Cracovii. W Białymstoku mała niespodzianka. Faworyzowana Jagiellonia po raz kolejny rozczarowała i zdobyła tylko remis ze Stalą Mielec. Już w 11 minucie na prowadzenie wyszli goście, a trafienie zaliczył Jonathan De Amo. Gospodarze jednak szybko wyrównali, bo już w 20 minucie, a gola głową zdobył Puerto. Po przerwie Jagiellonia naciskała, świetną szansę zmarnował m.in. sprowadzony tuż przed zamknięciem okienka Michał Żyro. Wynik nie uległ jednak zmianie. Stal Mielec po 7 kolejkach ma tylko punkt mniej od piłkarzy z Podlasia. Ciekawe widowisko rozegrane zostało we Wrocławiu gdzie miejscowy Śląsk podejmował Warszawską Legię. Śląskowi udało się wykorzystać fakt, iż Legia nie była skuteczna w tym spotkaniu. Swoje trzy  znakomite szanse zmarnował Tomas Pekhart. Z drugiej strony mieliśmy dobra próbę Exposito, ale jego uderzenia na słupek sparował Boruc. Decydująca bramka padła w kuriozalnych okolicznościach. Sędzia asystent uniósł chorągiewkę pokazując pozycję spaloną, piłkarze gości widząc to przerwali grę, nie zrobił tego jednak Victor Garcia umieszczając piłkę w bramce. Po analizie VAR gol został uznany. Ten mecz na pewno nie nastraja optymistycznie mistrzów Polski przez pucharowym meczem ze Spartakiem Moskwa. Trener Jacek Magiera może mieć z kolei rozdarte serce po zwycięstwie nad klubem, który jest mu bardzo bliski.

Niedzielę zaczęliśmy w Gliwicach gdzie doszło do nie małej niespodzianki. Piast podejmował będące w strefie spadkowej Zagłębie Lubin. Wydawać by się mogło, że to gospodarze sięgną po komplet punktów. Piast posiadał optyczną przewagę, bardzo aktywny był Patryk Sokołowski, jednak nie przełożyło się to na zdobycz bramkową. Swoje okazje mieli też goście, na początku 2 połowy świetnej okazji nie wykorzystał Bartolewski. „Miedziowi zdołali jednak niespodziewanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dopiero w siódmej minucie doliczonego czasu plasowanym  uderzeniem zwycięstwo gościom dał Rosjanin Baszkirow i niespodzianka stała się faktem. Dariusz Żuraw może odetchnąć. W Krakowie Wisła podejmowała Lechię Gdańsk Zespół gości po raz pierwszy prowadził nowy trener Tomasz Kaczmarek. I trzeba przyznać, że do pewnego momentu wydawać się mogło, że ten debiut będzie wymarzony. W 23 minucie pierwszego gola w sezonie zdobył Jarosław Kubicki. Gola do szatni na 2:0 dla gości po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego zdobył Turek Ilkay Durmus. Warto dodać, że to jego premierowe trafienie dla Lechistów w ligowych zmaganiach. Po raz kolejny jednak (!) w tej kolejce zespół przegrywający 0:2 zdołał odrobić straty. Bohaterem gospodarzy został stoper Michal Frydrych, który najpierw fantastycznym strzałem z okolic linii pola karnego zdołał zdobyć bramkę kontaktową, a już w doliczonym czasie gry doprowadził do szału radości na trybunach zdobywając gola głową. Nowy kapitan „Białej Gwiazdy” pod nieobecność Jakuba Błaszczykowskiego spisuje się znakomicie. Nie tylko dobrze broniąc i asekurując tyły, ale i dokładając swoje atuty w grze ofensywnej. Hit tej kolejki to zmagania Rakowa Częstochowa z Lechem Poznań. Już w pierwszych minutach świetnej szansy nie wykorzystał dla gości Ishak, którego strzał na raty dwukrotnie wybronił świetnie dysponowany w tym sezonie Kovacević. W 13 minucie po faulu na Tudorze rzut karny dla gospodarzy wykorzystał Marcin Cebula i mieliśmy 1:0 dla gospodarzy. W 48 minucie było już 2:0, a gola głową zdobył Sebastian Musiolik, dla którego to pierwsze trafienie w sezonie. Już wcześniej pisałem o tym, że 2:0 to niebezpieczny wynik. W 57 minucie po dobrej akcji Jakuba Kamińskiego piłkę głową do siatki skierował Joao Amaral. W 71 minucie wracający po wielu miesiącach do gry Tomas Petrasek fauluje w polu karnym i tym razem jedenastka dla gości, którą wykorzystuje Ishak. Pod koniec meczu szalę zwycięstwa na korzyść gości mógł przechylić Amaral, jednak fatalnie spudłował.

W Łęcznej przełamanie. Miejscowy Górnik pożegnał się w niechlubną rolą czerwonej latarni ligi. Choć nic na to nie wskazywało. Trener gospodarzy  dokonał wielu zmian w wyjściowej jedenastce i niewielu mogło przypuszczać, że odniesie to pozytywny skutek. Potwierdzeniem tego był najpierw bardzo ładny gol dla Wisły Płock zza pola karnego Damiana Rasaka, a na 2:0 dla gości podwyższył  już w 2 połowie Mateusz Szwoch z rzutu karnego. W tym momencie wydawało się, że jest po wszystkim. Po raz kolejny przekonaliśmy się o pięknie polskiej Ekstraklasy. Czwarty zespół w tej kolejce przegrywał 0:2 i zdołał odmienić losy meczu, ale tylko Łęcznianie sięgnęli po komplet punktów. W ciągu czterech minut oglądaliśmy dwa trafienia Bartosza Śpiączki. Najpierw celnie uderzył głową, a potem wypuszczony w uliczkę w sytuacji sam na sam pokonał Krzysztofa Kamińskiego. W 92 minucie zwycięskiego gola dla gospodarzy zdobył wprowadzony w II połowie Marcel Wędrychowski, dla którego było to pierwsze w karierze trafienie w Ekstraklasie. Na trudnym terenie w Radomiu przyszło grać w tej kolejce szczecińskiej Pogoni. Tak też było, choć to goście wyszli na prowadzenie. Czekający na premierowe trafienie Piotr Parzyszka wreszcie doczekali się tego wydarzenia, a były już piłkarz Frosinone gola zdobył już w 2 minucie meczu. Gdy wydawało się, że 3 punkty pojadą do Szczecina pięknym golem w ostatnich minutach zdobyła grająca legenda Radomiaka Leandro. Radomiak gra zaskakująco dobrze i zajmuje całkiem zasłużenie siódmą lokatę w tabeli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *