EURO 2020, pomyślałem i westchnąłem z utęsknieniem, a przecież minęły już prawie dwa tygodnie. Dlaczego ten turniej był tak dobry i dlaczego nie o tym będzie ten tekst.
2020 rok z powodu koronawirusa zamknął nas w domach. Nie odbyła się Olimpiada, nie odbyło się EURO. Przeciętny kibic nie miał żadnych powodów do radości poza oglądaniem często przekładanych spotkań z perspektywy telewizora. Turniej rozegrany od Baku po Seville nie dość że nie rozczarował to wynagrodził piłkarsko kibicom ten przykry okres wyczekiwania na przeniesione na kolejny rok EURO 2020. Emocjonująca faza grupowa, grupa śmierci, która okazała się grupą śmiechu, po dogrywki w fazie pucharowej i emocjonujące rzuty karne aż po sam finał tej imprezy.
Marcin Daniec w jednym ze swoich skeczów po Mistrzostwach Świata w 2002 roku nawiązując do meczu Francji z Senegalem stwierdził że będą to mistrzostwa niespodzianek. Konia z rzędem temu kto powiedziałby na starcie EURO 2020, że w 1/8 odpadną finaliści poprzedniego mundialu czy choćby Niemcy. Ekipa Loewa mimo zbliżającej się wielkimi krokami pokoleniowej zmiany zawsze groźna, mająca już teraz w składzie mieszankę doświadczenia z młodością. Thomas Muller pamiętający u swego boku jeszcze Miroslava Klose aż po zmieniającego go Jamala Musiale z rocznika 2003. Oni wszyscy zostali w tyle, zdetronizowani przez Włochów, Anglików czy przeżywających dramat Duńczyków.
Finaliści mundialu czyli Francja i Chorwacja odpadli co prawda po walce w dogrywce lecz jednoznacznie można stwierdzić, że były to porażki zasłużone. Skłóceni Francuzi prowadząc 3:1 na 10 minut przed końcem dali sobie wyrwać sukces jednej z wielkich niespodzianek tych mistrzostw czyli Szwajcarii, najpierw dając im doprowadzić do dogrywki, a następnie ulegając im w rzutach karnych. Chorwacja z kolei mimo iż mająca w składzie gwiazdę światowego formatu Modricia i kilku innych piłkarzy pamiętających sukces w 2018 roku nie była tą samą drużyną i uległa Hiszpanii. Czy była to wielka Hiszpania? Nie. Kadra powołana przez krytykowanego Luisa Enrique wielu dziwiła, a i tak dotarła aż do półfinału. Doświadczony piłkarz a obecnie selekcjoner miał swój pomysł na te mistrzostwa i można stwierdzić iż dla Hiszpanów półfinał był sukcesem. A Chorwaci? Jeśli w meczu o być albo nie być w wyjściowej jedenastce znajduje się zawodnik Legii Warszawa(przy całym szacunku – ekstraklasa w rankingu jest 30-stą ligą w Europie) to widać jak ich jakość względem poprzedniego turnieju zdecydowanie spadła.
Niespodzianki na EURO 2020? I tu możemy wymieniać. Wspomniana już przeze mnie Szwajcaria, mimo wszystko Ukraina no i Czechy, które sensacyjnie dotarły aż do ćwierćfinału, nie posiadając choćby ćwierć światowej klasy zawodnika. Bo jak inaczej określić ich największą gwiazdę Patricka Schicka z Bayeru Leverkusen? Szwajcarzy z kolei skradli serca kibiców meczem z Francją, gdzie walczyli do ostatnich sekund regulaminowego czasu o wyrównanie rezultatu. Kto wie jak potoczyłoby się dla nich EURO 2020 gdyby nie nieszczęśliwe dla nich rzuty karne z Hiszpanami?
Ukraina prowadzona przez Andrija Schewchenkę w szczęśliwych okolicznościach wyszła z grupy wyeliminowała Szwecję w 1/8 finału, choć akurat tutaj można doszukiwać się większego wpływu szczęścia niż umiejętności. Bezsensowna czerwona kartka Szwedów w dogrywce dała im szansę na rozstrzygnięcie spotkania na swoją korzyść. I tak tez się stało. W ćwierćfinale jednak ich braki brutalnie obnażyli Anglicy.
Podsumowując EURO 2020 nie sposób poświęcić więcej miejsca Duńczykom, którym kibicował cały piłkarski świat po dramacie Christiana Ericksena. Piłkarz który podczas grupowego spotkania z Finlandią dostał ataku serca był w centrum uwagi wszystkich portali informacyjnych prawdopodobnie zakończy swoją karierę. Gracz który miał dla Duńczyków być kluczowy zostaje wyeliminowany w pierwszym ich spotkaniu na mistrzostwach. Duńczycy jednak docierają aż do półfinału, w którym wspiera ich cały piłkarski świat. Obiektywnie patrząc na kadrę „Wikingów” osiągnięty wynik można uznać za wielki sukces.
Sam finał z kolei dostarczył emocji, które były podsumowaniem na wagę tego niesamowitego turnieju. Szybko strzelona przez gospodarzy bramka, szał na Wembley, który to po niespełna 3 godzinach zamienił się w morze łez. Selekcjoner gospodarzy przekombinował delegując do wykonywania jedenastek piłkarzy, którzy w trakcie spotkania nie dotknęli piłki. Włosi wygrali a do Southgate’a po 25 latach wrócił koszmar, gdy on sam na EURO 1996 nie wykorzystał decydującej w półfinale jedenastki. Ku uciesze prawie całego piłkarskiego świata(poza samą Anglią) końcowe zwycięstwo Italii. Włosi po latach słabszych występów włączając choćby brak awansu na mundial w 2018 roku, wracają z wielkiego turnieju z trofeum.
Nie sposób nie wspomnieć o naszej rodzimej reprezentacji. Porażka w pierwszym meczu ze Słowakami wydawało się przekreśliła nasze szanse na EURO 2020. Heroiczna potyczka z Hiszpanami i remis wydarty europejskim potentatom dał jednak nam nadzieję i tylko od nas zależało jak potoczą się dalsze losy tych mistrzostw. Mecz ze Szwedami jednoznacznie pokazał, że w naszym zespole jest zbyt mało jakości, a jeden Robert Lewandowski to za mało. Piłkarska Europa grała w piłkę, podczas gdy my w jedynych rozegranych meczach strzelaliśmy sobie najszybciej zdobytą bramkę samobójczą, otrzymaliśmy bezsensowną czerwoną kartkę, a w spotkaniu o być albo nie być tracimy gola już w 2 minucie.
Czy EURO 2020 zawiodło? Piłkarsko absolutnie nie. Dlaczego więc ten turniej mógłby być idealny choć nim nie był? Oto kilka powodów.
Choć napisano o tym już absolutnie wiele, należy zadać sobie pytanie czy rozsądnym był eksperyment UEFA by turniej rozegrano w miastach rozsianych po całym kontynencie. Pomysł ten został niemal całkowicie skrytykowany przez piłkarskie środowisko. Ekipy Włoch czy Anglii(finalistów – przypadek?) dostali od władz UEFA ogromny handicap grając większość spotkań u siebie. Takiego wsparcia nie otrzymała choćby reprezentacja Polski grając na zmianę w Sankt Petersburgu, Sevilli i znów w Sankt Petersburgu. Federacja tłumaczyła tę decyzję choćby chęcią rozpropagowania piłki w mniej spopularyzowanych miejscach jak np. azerskie Baku. Liczba widzów na tym stadionie pokazała jednak jak nietrafiony był to pomysł.
Rozegranie EURO 2020 w jednym kraju, gdzie każda z ekip mogłaby skoszarować się w swojej bazie i tam przygotowywać do rozgrywek – taki wariant sprzyjałby sprawiedliwemu rozstrzygnięciu tego zakończonego już turnieju.
Wiele mówi się o klimatycznej katastrofie, która w związku z emisją CO2 i innych szkodliwych substancji do atmosfery nieuchronnie nas czeka. Podniesienie średniej temperatury na ziemi skutkować będzie i już skutkuje zmianami klimatycznymi, czego przykładem są dotkliwe w skutkach powodzie w zachodnich Niemczech i Belgii. Piłkarska federacja planując rozgrywanie EURO 2020, a także kolejnych już turniejów powinna wpisywać się w proekologiczną narrację ograniczając do minimum zbędne podróże, a co za tym idzie zanieczyszczenie środowiska. Pamiętajmy, że poza podróżami samych piłkarzy, za nimi podążają oficjele, dziennikarze i rzesza wiernych kibiców. Czy muszą oni pokonywać setki bezsensownych kilometrów w dodatku w dobie pandemii gdzie możliwości podróży są znacznie ograniczone? To chyba pytanie retoryczne.
Szokować mogą wydarzenia, które wydarzyły się zarówno poza piłkarskimi boiskami jak i gabinetami decyzyjnych oficjeli. Hejt wylany w mediach społecznościowych na angielskich graczy po niewykorzystanych jedenastkach w meczu finałowym, powinien dać szansę do refleksji dla wszystkich którzy anonimowo oczerniają piłkarzy, tylko dlatego, że piłka poleciało nie w lewo a w prawo. W tym miejscu warto przypomnieć historie Andresa Escobara, kolumbijskiego obrońcy, który na mundialu w 1994 roku w odwecie za strzelonego gola samobójczego został zastrzelony po powrocie do kraju. To tylko piłka nożna, a wszechobecny hejt, może negatywnie odbić się na psychice piłkarzy. Callum Hudson-Odoi, angielski pomocnik mimo iż nie znalazł się w kadrze na EURO 2020 nie chce więcej zagrać w kadrze. Po serii rasistowskich wpisów 3-krotny reprezentant Anglii chce zmienić barwy i grać dla Ghany.
Emocje po zakończonym EURO powoli opadają. Piłkarscy fani nie mają jednak chwili oddechu. Jeszcze w trakcie EURO 2020 wystartowały Eliminacje Ligi Mistrzów, którą emocjonować będziemy się jesienią. Ci którzy nie mogli zasnąć po emocjach związanych z EURO mogli nocą oglądać równorzędnie rozgrywany Copa America i wielki triumf Leo Messiego wraz z Argentyną. Czy włączą się oni do walki o triumf na mundialu, czy to znów europejskie drużyny będą nadawać ton rozgrywkom? O tym przekonamy się już w przyszłym roku.